piątek, 6 września 2013

Szara rzeczywistość...

Czas wakacyjnych wojaży dobiega końca, czas powrócić do szarej rzeczywistości. A szara rzeczywistość wygląda tak...
Po początkowej poprawie zdrowia Walentego, a co za tym idzie Jego samopoczucia, nastąpiło pogorszenie. Walenty przyjmował antybiotyk, a później steryd. Chcieliśmy zlikwidować całkowicie nadżerkę na języku i zapalenie dziąseł. Kot dobrze zareagował na leki, jednak po ja sądziliśmy zakończeniu kuracji, Walenty znów poczuł się gorzej. Dodatkowo pojawiło się łzawienie oczka. Po szybkiej interwencji u weterynarza, zalecono ponowne podanie sterydu. Systematycznie dawka ta jest zmniejszana. Na razie obserwujemy poprawę, nadżerka na języku wyraźnie się zmniejszyła. Nieprzyjemny zapach z pyszczka jednak pozostał. Łzawienie w dalszym ciągu się utrzymuje.

wtorek, 16 lipca 2013

Walenty na wakacjach :)

Wakacje w pełni, cieszymy się piękną, słoneczną pogodą. Dlaczegóż koty nie miałyby poczuć tej sprzyjającej wypoczynkowi aury? Otóż, oczywiście, że czują i chętnie z niej korzystają, a przynajmniej Walenty :)
Walenty pojechał wraz ze swoimi opiekunami na tygodniowy pobyt nad morzem. Dlaczego tak krótko zapytacie? A no dlatego, że musi wrócić na wizytę kontrolną do Pań doktor. Nie martwcie się jednak, Walenty z pewnością powróci na łono polskiej natury. Jeśli już o naturze mowa, to Walenty korzysta z każdej okazji, aby się z nią zapoznać. Szczególnie na spacery upodobał sobie dwie pory dnia, a mianowicie rano i wieczór. Rano drapie w drzwi i czeka, aż mu je otworzymy. Wieczorem zaś, korzysta z chwili naszej nieuwagi i wymyka się na dwór. Jeżeli myślicie jednak, że ma w tych działaniach pełną swobodę, to się mylicie. Walenty przez cały czas pozostaje pod naszym czujnym nadzorem, śledzony przez kilka par oczu i człowieka podążającego za nim niczym cień. To jednak nie wszystko. Rudzielec zwiedza świat zaopatrzony w puszorek i smycz, co nie zawsze spotyka się z jego aprobatą.
Jednak pomimo pewnych niedogodności nieustraszenie brnie dalej w dzikie ostępy trawnika na spotkanie nowej przygody. A przygód tych co niemiara... Koty, ludzie, owady i inne dzikie bestie wciąż czyhają w niezbadanych zakamarkach i zielonych przyczółkach. 

piątek, 5 lipca 2013

Nadżerka atakuje!

Niestety nadżerka na języku Walentego znów powróciła. 
Wcześniej nie można było podjąć się konkretnego leczenia nadżerki, gdyż Walenty był zbyt osłabiony. Staraliśmy się ją zaleczyć za pomocą specjalnego, lepkiego specyfiku nanoszonego na język. Był to jednak środek delikatny i po początkowej poprawie nadżerka znów się powiększyła. Teraz jednak możemy zastosować skuteczniejsze leczenie.
Na dobry początek antybiotyk na 9 dni. Najgorzej nie jest- antybiotyk jest dość smaczny i możemy go dodawać do kociego jedzenia, choć kolor- różowy do zachęcających nie należy. Na szczęście Walenty daje się oszukać, choć czasem z małymi problemami.
Dziś na wizycie kontrolnej stwierdzono, że nadżerka goi się prawidłowo. Nieprzyjemny zapach z pyszczka wciąż się jednak utrzymuje.
Dodatkowo Walenty dostał steryd. Nadżerka, jak się okazało będzie niestety nawracać, choć leczenie powinno na razie pomóc. Mimo, że "steryd" brzmi groźnie to, aż tak źle nie jest. Powinien zahamować nawracanie nadżerki, jednak gdy ta znów powróci leczenie, choć może trochę problematyczne, nie jest ani bardzo kosztowne, ani inwazyjne.
Zakończenie...nie wiadomo kiedy będzie. Mamy jednak nadzieję, że nastąpi i to niebawem.

wtorek, 18 czerwca 2013

Chwila refleksji

Walenty wciąż potrzebuje domu. Ma go co prawda u Nas, niczego mu nie brakuje. ale bycie jednym z 3 kotów, na dodatek jedynym facetem wśród samych bab nie zawsze jest łatwe :) Myślę, że zgodzą się tutaj ze mną w szczególności Panowie :) Prawda?
Jednak mówiąc "dom" mam na myśli taki prawdziwy, nie tymczasowy, lecz taki na stałe, na zawsze. W którym Walenty przeżyje długie lata u boku swoich opiekunów. Gdzie stanie się prawdziwym "lwem kanapowym" pomrukującym leniwie wśród ciszy błogiego nieróbstwa.
Pomimo Naszych wysiłków wciąż nie udało Nam się znaleźć takiego domu. Zapytacie dlaczego? Odpowiem- nie wiem.  Wymaganie nie są wygórowane. Trzeba być tylko dobrym człowiekiem, kochającym bezwarunkowo, odpowiedzialnym, świadomym podjętej decyzji, akceptującym Walentego takim jaki jest ( rudym, ufnym kotem, któremu los pokazał swoje brutalne oblicze). No i trzeba mieć osiatkowany balkon :) Tylko tyle i może, aż tyle.
Gdy wyciągaliśmy Walentego w stanie skrajnego odwodnienia ze schroniska, wtedy liczył się czas, badania, wyniki, prawie natychmiastowa decyzja, byle tylko zdążyć. Walenty po początkowym pogorszeniu stanu zdrowia, dochodził do siebie pod czujnym okiem naszym i Pań doktor. Później, gdy jego stan się ustabilizował, nie ma dramatycznych zwrotów akcji, historii chwytających za serce. Teraz czas biegnie wolniej, nikt z nim nie walczy. I może w tym problem?
Paradoksalnie kot, który jest ciężko chory, bez łapy, ślepy czasem szybciej znajduje dom niż ten w miarę zdrowy. O pomoc temu pierwszemu śle się dramatyczne apele, ten drugi ma zwykłe ogłoszenie. Jeden nie ma czasu, drugi ma go wiele. Bo jest tylko zwykłym kotem, czekającym, jak setki innych w kolejce po wygrany los na loterii. Smutne, brutalne- powiecie, ale prawdziwe.
Problem w tym, że żaden z nich nie jest zwykłym kotem. Różnią się umaszczeniem, sylwetką, wielkością- to widać. Ale jest, coś czego nie widać- charakter. Każdy z nich jest inny, tak jak ludzie mają swoje nawyki, upodobania, humory, gorsze i lepsze dni. I to jest to, co sprawia, że każdy z nich jest niezwykły. Czekają tylko na kogoś, kto w nich to odkryje i pokocha.  

sobota, 13 kwietnia 2013

Zabieg dentystyczny

Walenty przeszedł tydzień temu zabieg dentystyczny. Zostały mu usunięte przednie zęby i zdjęty kamień nazębny. Wszystko odbyło się oczywiście pod narkozą.
Niestety, pojawiło się teraz zapalenie dziąseł. Powrócił także bardzo nieprzyjemny zapach z pyszczka. Na razie aplikujemy mu preparat na dziąsła czego, rzecz jasna, Walenty nie lubi. Leczymy i czekamy...
Jeżeli, zapalenie nie ustąpi i stan Walentego się nie poprawi czeka go plastyka dziąseł :(
Mamy jednak nadzieję,  że wszystko skończy się pomyślnie.

Walenty- kot z kalendarza!

Zostaliśmy niedawno poproszeni o zdjęcia Walentego do kalendarza Fundacji Kotylion. Walenty został wybrany na jednego z 12 kotów, którego zdjęcia ukarzą się w fundacyjnym kalendarzu. Zdjęcia ukazują przemianę podopiecznych fundacji. Zresztą... sami się przekonacie :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Dom poszukiwany

Wciąż poszukujemy domu stałego dla naszego Walentego!
Wszystkich chętnych, potencjalnych opiekunów prosimy o kontakt:: dt.aniolowo@gmail.com

niedziela, 31 marca 2013

Ogłoszenie adopcyjne


Walenty- miłość porzucona


Walenty to przepiękny, rudy kocurek. Skory do zabawy i pieszczot. Z chęcią przychodzi na kolana, ociera się o nogi, a raz  pogłaskany wypręża dumnie grzbiet domagając się czułości.  Spokojny,  zrównoważony, nie przejawia żadnej agresji,  ani w stosunku do ludzi, ani do innych kotów.
To jednak przede wszystkim  indywidualista, który potrafi pokazać, kiedy mu się coś nie podoba.
Sierść ma lekko splataną po ostatnich przejściach i wciąż niezbyt ładnie pachnącą. Wyróżnia go piękna, niejednolita barwa futra.  Biszkoptowe futerko przecinają ciemniejsze rude prążki, a ogon oplatają obrączki w tym samym kolorze. Wszystko to w połączeniu z białym brzuszkiem i nosem  tworzy  niepowtarzalny deseń. Nie zapominajmy także o białych skarpetkach, atrybucie każdego dżentelmena. 
Oczy o jednoznacznie nieokreślonej,  zielonkawej barwie okolone jasnymi obwódkami patrzą na świat ze spokojem i ufnością. Choć ten rudzielec  niesie ze sobą ogromny bagaż doświadczeń życiowych, wciąż widzi w człowieku swojego przyjaciela.
Walenty potrzebuje spokojnego domu,  za który odwdzięczy się godzinami spędzonymi na kolanach i wymruczanymi historiami. Korzysta z kuwety. Bardzo ładnie zachowuję się w samochodzie.
Walenty jest wykastrowany, odrobaczony, zaczipowany.,
Kontakt: dt.aniolowo@gmail.com

Jeśli:
 - szukasz zwierzęcia dla siebie, a nie na prezent i jesteś pełnoletni/a
 - jesteś odpowiedzialny/a, wiesz, że zwierzę to nie zabawka, a żyjąca i czująca istota
 - rozumiesz, ze opieka nad zwierzęciem to zobowiązanie na wiele lat, a nie do momentu, aż się znudzi (domowy kot może żyć nawet do 20 lat)
 - możesz zaoferować DOM NIEWYCHODZĄCY i ZABEZPIECZENIE OKIEN/BALKONU.
 Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej zobowiązującej do należytej opieki nad kotem - wzór umowy tutaj:http://kotylion.pl/wp-content/uploads/2010/10/umowa_adopcyjna_kotylion.pdf

sobota, 30 marca 2013

Wesołych Świąt!

Tęczowych pisanek, 
na stole pyszności,
mokrego dyngusa
i wspaniałych gości!

Wszystkim miłośnikom zwierząt życzy Dom Tymczasowy "Aniołowo"

piątek, 29 marca 2013

Zanim zaadoptujesz kota


DOBRA ADOPCJA TO ŚWIADOMA ADOPCJA
Często przyjmujemy pod nasz dach małego kotka lub pieska zupełnie nie zastanawiając się nad konsekwencjami swojej decyzji, pod wpływem chwili, impulsu czy zauroczenia. Zwierzę jednak, to nie tylko przyjemność, ale również obowiązki, warto więc, by decyzja o jego przygarnięciu była w pełni przemyślana i świadoma. Opieka nad zwierzęciem to zobowiązanie na kilkanaście lat. Zwierzę nie jest rzeczą, którą można po prostu oddać kiedy przestanie nam się podobać; tak samo jak człowiek tęskni i przeżywa każde rozstanie – zastanów się zatem, czy twoja decyzja o adopcji jest przemyślana, czy to tylko twoja chwilowa potrzeba.


Pytania na które powinniśmy odpowiedzieć sobie przed podjęciem decyzji:

Czy jestem w stanie zapewnić zwierzęciu odpowiednią opiekę?
Czy stać mnie na zapewnienie opieki weterynaryjnej kiedy zwierzę zachoruje?
Czy na czas urlopu mam z kim zostawić swojego pupila?
Czy skonsultowałem/am z domownikami chęć przygarnięcia zwierzęcia?
Czy moją decyzję akceptują wszyscy domownicy i mam ich pełne wsparcie?
Czy ktoś z moich bliskich cierpi na alergię?

Dobrze, wszystko już jasne, zapadła decyzja o adopcji, której jesteśmy 100% pewni.
Co dalej?

Co powinniśmy zrobić, zanim kot pojawi się u Nas w domu?

  • przeczytać artykuły dotyczące żywienia, doboru akcesoriów oraz pierwszych dni kota w domu
  • zakupić wszystkie akcesoria potrzebne dla kota (kuweta, miski, kontener)
  • zaplanować, gdzie umieścimy kuwetę i posłanie dla nowego domownika
  • przygotować dom na przyjęcie kota (zabezpieczyć okna i drzwi, osiatkować balkon)
PAMIĘTAJ!
Zwierzę, które wraca z adopcji cierpi podwójnie, gdyż nie rozumie, dlaczego nagle traci swój dom i ukochanych opiekunów.
Ważne, aby Twoja decyzja o przygarnięciu pupila była w pełni świadoma i przemyślana.

Adopcja

Zdecydowaliśmy, że nadszedł czas aby oddać Walentego do adopcji.
Niebawem pojawi się ogłoszenie adopcyjne.
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do kontaktu z Nami za pośrednictwem maila. Zachęcamy również do zadawania pytań.
Zanim jednak zdecydujecie się Państwo na Walentego proszę z zapoznanie się z postem "Zanim zaadoptujesz kota" i z "ankietą adopcyjną" umieszczona na górze strony w zakładkach.

W treści maila proszę zawrzeć:
  • Państwa dane kontaktowe
  • Odpowiedzi na WSZYSTKIE pytania zamieszczone w ankiecie
  • Uzasadnienie dlaczego chcecie Państwo zaadoptować tego kota
Na wszystkie maile odpowiemy.
Proszę pamiętać, że wszystkie informacje od Państwa są pozyskiwane tylko i wyłącznie dla dobra kota.
Walenty wiele już przeszedł i nie pozwolimy sobie na narażanie go na kolejne takie przejścia.
Dlatego też bardzo ważny jest staranny wybór nowych opiekunów. 

Krótki raport o stanie zdrowia

Kot wyraźnie czuję się już lepiej.

Sierść
Ma ładniejszy zapach, wygląda zdrowiej, choć jest jeszcze w lekkim nieładzie. Walenty jednak nad tym skrupulatnie pracuje, dużo czasu poświęcając na codzienną toaletę.
Nadżerka
Nie jest jeszcze zaleczona, ale zdecydowanie się zmniejszyła i właściwie się goi.
Zęby
Po konsultacji z weterynarzem, zdecydowaliśmy się nie podejmować żadnych działań. Przednie zęby są wciąż odsłonięte, bo dziąsła są za nisko. Istnieje jednak szansa, że się podniosą i zęby przestana się ruszać. Kły są dobrze osadzone. kamień na zębach usuwa się pod narkozą, więc na razie nie chcieliśmy poddawać takim zabiegom osłabionego kota.

niedziela, 17 marca 2013

Pierwsze spotkanie

Walenty powoli poznaje całe mieszkanie. Doskonale już wie gdzie jest kuchnia i chętnie tam zagląda.
Zapoznał się także już z dwiema naszymi rezydentkami.
Zuzia uciekła na kredens, Pusia wykazuje zainteresowanie kawalerem. Niestety ten bardziej jest zainteresowany Zuzą. Zobaczywszy ją wylegującą się na parapecie w świetle południowego słońca, usiadł wpatrzony i zaczął, z początku nieśmiało, później coraz śmielej pomiaukiwać. Niestety nie został doceniony i obiekt adoracji oddalił się spiesznie. Pusia jednak się nie poddaje. Choć czasem na niego prycha.
Cóż, kobieta zmienną jest...

czwartek, 14 marca 2013



O zdrowiu słów kilka...

Katar

Dobra wiadomość- jest już widoczna poprawa.
Zła- Walenty wciąż musi jeździć na domięśniowe zastrzyki.
To już druga seria. Niestety są one bolesne, co powoduje, że Walenty boi się jeździć do lecznicy.  W domu, nie chce wchodzić to torby, z trudem udaje nam się  go zapakować. U weterynarza zaś nie chce z niej wyjść. Zapiera się wszystkimi łapkami o brzegi i trzeba go wyciągać siłą. Wyciągnięty lgnie do nas i tuli się w połach naszych płaszczy szukając schronienia.

Nadżerka

Walenty ma jeszcze dużą nadżerkę na języku. Smarowanie jej jednak nie jest łatwe.
Trzeba kota przytrzymać, otworzyć mu pyszczek i patyczkiem ze specjalnym środkiem trafić w nadżerkę.
I tak kilka razy dziennie. Starania i zaangażowanie przynoszą skutek. Nadżerka zmniejszyła się, jednak wciąż jest kłopotliwa.
Na szczęście nasz podopieczny nie traci apetytu :)

Cieszy nas każda, nawet najmniejsza poprawa Jego stanu zdrowia.
Sam Walenty czuje się już lepiej, chodzi z podniesionym ogonem i kręci ósemki wokół nóg :)

sobota, 9 marca 2013

Wiadomość z ostatniej chwili!
Walenty ma pchły! Zdziwieni? Ja także.
Dzisiaj poszliśmy, dla odmiany, do pobliskiego gabinetu weterynaryjnego na konsultację medyczną. Zaniepokoił nas wygląd futra kota. Wciąż było zmierzwione, pomimo ogólnej poprawy stanu zdrowia. Walenty wielokrotnie się drapał i gryzł futro. Dzisiaj została stwierdzona obecność pcheł, choć wcześniejsze oględziny nic takiego nie ujawniły. Kot dostał specjalny preparat na kark. Niestety, nasze dwie kotki muszą również przejść profilaktyczne odpchlenie.

piątek, 8 marca 2013

Badanie krwi

Mamy wyniki!
Zostały wykonane następujące badania:
  1. fruktozamina
  2. fT4
  3. morfologia
  4. panel nerkowy
  5. panel wątrobowy
  6. rozmaz krwi
Wyniki są dobre. Co najważniejsze zostało wykluczone podejrzenie białaczki. Walenty ma jednak anemie. Waży teraz 3 kg, co jak na tak dużego kota jest mało. Powinien przytyć jeszcze ok. 1 kg.  Dbamy o to skrupulatnie. Sam Walenty też się wcale nie wzbrania. Chodzi z uniesionym ogonem, ociera o nogi dopraszając się pieszczot i jedzenia :)

środa, 6 marca 2013

Koci katar

Walenty, gdy do Nas trafił był skrajnie odwodniony. Nie można mu było nawet pobrać krwi do badań!
Teraz stało się to możliwe i próbka krwi została wysłana do analizy.
Na nieszczęście "rudzielec" ma okropny koci katar.
Koci katar to choroba zakaźna. W jej zespół wchodzi zapalenie jamy nosowej, górnych dróg oddechowych, jamy ustnej i spojówek. Jest to choroba uleczalna, ale czasem może powodować śmierć u młodych kociąt, a także u kotów o silnie obniżonej odporności.
Musi przez kilka dni dostawać bardzo bolesne zastrzyki w lecznicy. Pani Doktor podaje mu antybiotyki i witaminy. Niestety Walenty przy każdym zastrzyku piszczy z bólu :(
Choć dla naszego podopiecznego czasem to nieprzyjemne, robimy wszystko, by mu ulżyć w chorobie.

wtorek, 5 marca 2013

Rudy Walenty- moja historia


Witam! Jestem Walenty i opowiem Wam swoją historię...
Kiedyś, tak dawno temu, że już ledwo pamiętam byłem domowym kotem. Miałem dom, rodzinę, ciepło...wydawało mi się, że tak będzie zawsze. Jednak pewnego dnia mój człowiek wyrzucił mnie, tak po prostu, bez powodu, zostałem sam. Nie wiem dlaczego i co zrobiłem źle, przecież jestem spokojnym, zrównoważonym kotem. Lubiłem siedzieć na kolanach i dopraszałem się pieszczot. Może za bardzo? A może po prostu przestałem być małym kotkiem, mam już przecież 5 lat.
I tak z dnia na dzień, pozostawiony samemu sobie, błąkałem się po ulicach. Nie wiedziałem dokąd iść i co robić. Głodny, zmęczony, wciąż szedłem. Wiesz, że na dworze w lutym jest zimno? Przeszywający, mroźny wiatr mierzwił mi futro Gdy już mi sił brakowało udało mi się dostać do jakiejś klatki. Chociaż cieplej, ale w brzuszku wciąż burczy. I tak czekałem....
Znalazł mnie ktoś, nakarmił. Dał schronienie, ale tylko na chwilę. I znów to czekanie...oczy przechodniów  obojętne, prześlizgujące się tylko po klatkach. Aż po tak długim oczekiwaniu, ktoś się zatrzymał. I tak trafiłem tu, gdzie rozpoczyna się moja nowa historia, i nowa opowieść...

poniedziałek, 4 marca 2013